Kempa: PE wchodzi z brudnymi butami w polskie sprawy
DoRzeczy.pl: Jak pani ocenia kolejną rezolucję skierowaną przeciwko Polsce, gdzie skrytykowano plan powołania komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów oraz nowelizację Kodeksu Wyborczego?
Beata Kempa: Nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać. Jeżeli komuś przeszkadza zwiększenie liczby lokali wyborczych, czyli zwiększenie dostępności obywateli do głosowania, co jest ewidentną troską o demokrację, to znaczy, że ten ktoś żyje w kuriozalnej rzeczywistości. Okazuje się, że cokolwiek nie zrobimy, jakąkolwiek ustawę przyjmiemy w polskim parlamencie, to zostanie ona wzięta pod lupę. Mamy do czynienia z wejściem z brudnymi butami w polskie sprawy. Rozumiem, że gdybyśmy zmieniali okręgi wyborcze, bądź dotykali fundamentalnych kwestii głosowania, konstytucyjnych, to wówczas interwencja byłaby uzasadniona. Zmieniamy kwestie techniczne, które mają być udogodnieniem dla obywateli. Kolejny raz, poprzez rezolucję, PE wydaje sobie świadectwo. Niech się później nie dziwią, że liczba eurosceptyków rośnie.
Jak bardzo jest to groźne?
Bardzo groźne, ponieważ właśnie to jest ograniczaniem demokracji. Nie tylko Polska jest atakowana. Również Węgrom grozi się odebraniem prezydencji w UE. W sposób nieuprawniony chce się ograniczać swobodę działań krajów członkowskich UE. Dlaczego nie było takich pomysłów wcześniej? Wszystkie wyniki zawsze zatwierdzał Sąd Najwyższy i Krajowe Biuro Wyborcze. Mamy do czynienia z kolejnym aktem akcji „ulica i zagranica”.
Europosłowie domagają się też przyjazdu OBWE do Polski.
To jest tylko rezolucja, dlatego nie wiemy, czy tak się stanie. Ale nawet jeśli, to bardzo dobrze. Niech przedstawiciele OBWE przyjadą do Polski i zobaczą, co wyprawiają tutaj przedstawiciele Platformy Obywatelskiej.
Obserwujemy szokujące wydarzenia we Francji. Głos w tej sprawie zabrał jeden z komisarzy, który szybko został skrytykowany przez prezydenta Macrona. Czy np. francuscy europosłowie z opozycji zachowują się tak, jak polscy przedstawiciele w stosunku do swojego rządu?
Nie. Nikt otwarcie nie krytykuje własnego państwa na arenie międzynarodowej. Pojawiają się małe sprzeczki, albo rozbieżność zdań podczas głosowań, nawet jeśli chodzi o jedność, to przedstawiciele innych państwa zawsze stoją za swoim krajem.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.